Strasznie poruszył mnie ten film, emocje rosły z minuty na minutę. Wstrząsający obraz, moja wściekłość narastała przez cały seans, żeby eksplodować podczas napisów końcowych i piosenki U2... Najzwyczajniej chciało mi się wyć.
Polecam każdemu.
Te same odczucia. Negatywne emocje gromadzone przez cały film. I smutna gitara w piosence "Sunday Bloody Sunday". Wybuch płaczu. Ogromny. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak płakał.
Zresztą, płaczę na tym filmie za każdym razem, kiedy go oglądam. A wcale nie lubię go oglądać. Wiem, pamiętam czym kończy się każdy seans... Rozpaczą przeplataną z nienawiścią do Anglików i chęcią splunięcia w twarz całej tej ich królowej.